Powrót do natury

Nie można przecenić jak ważny jest świat naturalny w wychowaniu naszych dzieci. Martwił się o to już w XVIII wieku filozof i poeta sentymentalny Jan Jakub Rousseau. W swojej książce o wychowaniu pt. „Emil” wskazywał na niebezpieczeństwa, jakie niesie cywilizacja i potrzebę powrotu do natury. Dzisiaj wracają do tej idei wszystkie programy edukacji wczesnodziecięcej.

Dee Smith, dyrektor pedagogiczny przedszkola uniwersyteckiego w Vermont, stworzyła specjalny program nauczania, promujący symbiozę natury i wychowania. Podobnie jak w duńskim modelu leśnego przedszkola, stara się tworzyć klimat nauki opartej na dziecięcej eksploracji przyrody. Wraz ze swoimi asystentkami, Emily Creller i Chelsea Reynold, bada ewolucję małych dzieci na podstawie ich doświadczeń w naturalnych warunkach. We trzy przedstawiły wyniki swoich obserwacji podczas tegorocznej konferencji Quebeckiego Stowarzyszenia Rozwoju Edukacji Wczesnodziecięcej w Montrealu (w lutym).

Rousseau chciał wysłać małe dziecko na czas wychowania wraz ze swoim nauczycielem na wieś – Dee, Emily i Chelsea chcą wysłać swoich podopiecznych do pobliskiego lasku, a przynajmniej do parku. Doceniając wartość, jaką reprezentuje dzień spędzony w pełni na wolnym powietrzu wybrały się wspólnie z całym przedszkolem do oddalonego o 1,5 km leśnego zakola, pchając wózki i prowadząc karawanę starszych dzieciaków. Na miejscu maluszki po prostu „były” a starszaków pozostawiono w większej mierze „samym sobie”. No i oczywiście wszyscy świetnie sobie poradzili. Natura dostarczyła przedmiotów do zabawy i wyzwań, a dzieci wykazały się inwencją i zdrowym rozsądkiem.

Ciekawe było zaobserwować jak grupa cztero-, pięciolatków próbowała skakać z dosyć wysokiego nasypu. Niektóre dzieci robiły to bez wahania, inne z ociąganiem, jeszcze inne przymierzały się do skoku wielokrotnie, aby w końcu zrezygnować. Ale nikt się nie śmiał. Dzieci zachęcały się nawzajem i ostrzegały, dodawały jedno drugiemu otuchy, doradzały, ze zrozumieniem odnosiły się do kolegów, którzy nie odważyli się na skok.

zdjęcia: Górska Mama

Najważniejsze, że nikt nie złamał nogi. Po raz kolejny potwierdziło się, że generalnie dzieci są odpowiedzialne i wbrew obawom wielu dzisiejszych rodziców i opiekunów można im zaufać.

autor: Jola