Markę Yope poznałam w tym roku dzięki mojej przyjaciółce Ewie. Do tej pory kupowałam kosmetyki w dobrych drogeriach, ale nie zwracałam uwagi na ich skład. Zależało mi tylko, żeby były to kosmetyki znanych firm i tyle.
Z Ewą spotkałam się w styczniu po długim czasie niewidzenia się. Jestem w jej kuchni i nagle widzę jakiś fajny płyn do naczyń, mydło kuchenne w super butelkach i z super etykietami. Na półce stoją słoiki z własnoręcznie zrobionym proszkiem do prania, a w lodówce krem, który Ewa również sama zrobiła.
Zamurowało mnie ☺ Pytam ją skąd taki pomysł, a ona na to: „Będąc po 40-tce mojemu ciału przyszło do głowy, żeby się zbuntować. Zaczęłam mieć problemy skórne i większe niż zazwyczaj bóle głowy. Natknęłam się na artykuł mówiący o tym, że sama możesz zrobić sobie kosmetyki. Zaczęłam więc robić proszki do prania, proszki do zmywarki, a nawet własne kremy do twarzy i do ciała. Jedyną rzeczą, której nie chciało mi się robić – z lenistwa – to mydło i płyny do naczyń. Wybrałam Yope dla siebie i mojej rodziny” ☺
Ewa poleca te produkty dla osób, które dbają o swoje zdrowie, leży im na sercu ochrona środowiska, martwią się o zagrożone gatunki zwierząt i długowieczne baobaby, które teraz wymierają i których za kilkadziesiąt lat już nie będzie…
Produkty Yope są bezpieczne dla środowiska i ulegają biodegradacji, są wolne od parabenów, EDTA, SLS, PEG, SLES. Wyglądają i pachną cudownie. Opakowania ze zwierzakami wywołują uśmiech na twarzy.
zdjęcia: J.Podlasin-Jurzak
kliknij w mydełko
Od kilku miesięcy Yope wprowadziło mydełka do rąk dla dzieci powyżej 3-ego roku życia. Mają świetne opakowania, które podobają się najmłodszym, pachną jak słodycze, są naturalne i bezpieczne dla dziecięcej skóry. Nie wiem jak Wy, ale ja polubiłam je od razu.
autor: Kasia