Disney dla przedszkolaka. Dzień 2

Nasz drugi dzień zaczął się później niż planowaliśmy, ponieważ dostaliśmy bloczki śniadaniowe dopiero na 9:30. Parki Disneya czynne są codziennie od 10:00 do 22:00. Na dwie godziny przed oficjalnym otwarciem mogą korzystać z nich goście hoteli Disneya i wtedy są mniejsze kolejki. Ominął nas zatem ten przywilej, ale postanowiliśmy, że zostaniemy tego dnia do 22-j na fajerwerki.

1

Dzień był słoneczny, chociaż w dalszym ciągu dość chłodny( 11°C). Zresztą i tak lepiej, gdy jest za zimno( można założyć cieplejszą kurtkę i rękawiczki), niż za gorąco( można się… powachlować?). Zaczęliśmy od zakupów: uszy Myszki Miki dla dziewczyn i czapka dla Kuby.

– Którą chcesz, Kubusiu? I tu dla dorosłych nastąpił moment estetycznego szoku. Kuba wybrał jaskrawożółtą kaskietkę, podzieloną na 6 trójkątów z postacią Disneyowskiego bohatera w każdym i… z wiatraczkiem na czubku. Okazało się później, że to był jednak świetny wybór. Bo ile było z tym helikopterkiem zabawy! – Czy się kręci? – Tak? To super. – Nie kręci się? Mama/Tata podmuchaj! Albo ja sam podmucham! – I tak wszyscy dmuchali na zmianę. A ileż razy wiatraczek skusił nieznajomego do pokręcenia skrzydełkami? Nawet pomocnik Myszki Mini,  kiedy czekaliśmy w kolejce do zdjęcia, nie potrafił mu się oprzeć. Było też pewne, że czapka będzie hitem w przedszkolu.

Zaraz po zakupach spotkała nas niespodzianka w postaci wiosennej parady Kaczora Donalda i jego kompanii. Kubuś w nowej czapce i z kubełkiem pop-cornu zawieszonym na szyi patrzył w zachwycie na występy swoich ulubieńców. Nagle, co to?! Kaczor Donald podchodzi do Kuby i chce dobrać się do jego pop-cornu! – Co robił ten Donald, Kubusiu? – zapytaliśmy potem. – Chciał się poczęstować – odpowiada przejęty.

Po paradzie znaleźliśmy się w sekcji Alicji w krainy czarów. Kuba bawił się świetnie, biegając po labiryncie Królowej Kier. – Oo! Krzywe lustro! – Jakim jestem grubasem! – Muszę wspiąć się na tę drabinę! – Czy ktoś próbuje mnie ugryźć? – Kto siada na tronie Królowej, a kto na krześle Kapelusznika? No i jeszcze ten wspaniały widok ze szczytu zamku! Zaraz obok można było zrobić sobie zdjęcie z postaciami z bajki. Kubuś bał się trochę Królowej i dlatego ustawił się bezpiecznie po stronie Alicji.

Jedną z ulubionych atrakcji dzisiejszego dnia była również przejażdżka łodzią po Świecie Miniatur ( It’s a small world), albo „1000 dzieci”, jak nazwał to Kubuś. Zwiedzający mijają 300 animatronicznych lalek w tradycyjnych strojach ludowych z różnych regionów świata, śpiewających pacyfistyczną piosenkę, od  której wzięła się nazwa atrakcji. Uwaga! Refren pozostaje w Waszej głowie co najmniej do wieczora.

Do 24 Zuzia i Weronika odkryły dla siebie Wieżę Terroru – spadającą windę, w której następują tajemnicze zniknięcia wizytorów pod wpływem jakiegoś zjawiska parapsychologicznego.( Podczas swojej pierwszej wizyty w Disneylandzie były za małe, aby się na nią dostać).

25

Fajerwerki o 22-j na zamku Śpiącej Królewny przeszły nasze oczekiwania. Wyglądało identycznie jak na telewizyjnych reklamach Disneya! Pół godziny magicznej gry świateł, muzyki i filmowej akcji z Króla Lwa, Pięknej i Bestii, Kopciuszka, Królewny Śnieżki, Piotrusia Pana i wielu innych, strzelające pod niebo fontanny wody i niekończąca się feeria fajerwerków. Naprawdę warto było czekać!

26

autor: Jola